kronikach kryminalnych.<br>Trzeba trafu, że jeden z wywiadowców, który często brał udział w rewizjach i obławach w "Cyrku", jak zwano dom noclegowy przy ulicy Dzikiej, zapamiętał, że leżał tam za piecem duży ruszt żelazny. Z kolei na strzępie gazety napisano ołówkiem imię "Józek", były też tam jakieś zapiski do rozwiązywanych logogryfów. Pobrano próbki pisma od nocujących tam gazeciarzy ulicznych, a grafolog w aparacie powiększającym porównywał je z owymi notatkami.<br>W ten sposób trafiono na gazeciarza, który wyjaśnił, że pisał logogryfy na marginesach gazety dla swego sąsiada na sąsiedniej pryczy w "Cyrku", Henryka Olszyny. Inni przypomnieli sobie, że Olszyna wpadł zziajany krytycznego