z klęczek i siedli na kozetce. Róża szepnęła: <br>- Ostrożnie, na miłość boską, zgnieciesz... <br>Szybko zaczęła odsuwać na bok jakieś rzeczy Zapytał: <br>- Co ty tam masz, kochana? <br>- A, ot - odpowiedziała - zdrajcy, zdrajcy... Tylko zdrajcy mi pozostali. <br>Przybliżył lampę: to był krzyżyk, który po zerwaniu odebrała Michałowi; smyczek, ofiarowany jej przez Sarasatego, lok zmarłego Kaziuczka, fotografia zaręczynowa Władysia. <br>- Godzinami siedzę i patrzę na tych zdrajców. Serce krwią się oblewa... I żeby chociaż które z wnuków przyszło, zbliżyło się, pogłaskało po głowie! Nie! patrzą jak na raroga, jak na starego człowieka... Ach, starość!!! <page nr=97><br>Następnego dnia Władysław zabrał matkę do Ostii. Strada lśniła czarno od