lubianym mędrcem. Jego poważna, rzadko kiedy uśmiechnięta twarz, ponury wzrok i cięte uwagi, z których słynął, nie przydawały mu sympatyków. Przede wszystkim zaś zajmował się gwiazdami - odległymi, zimnymi, przerażającymi Koloraków, którzy nie potrafili zrozumieć, jak można umiłować te tajemnicze i groźne obiekty, w których drzemie śmierć, w których zapisany jest los każdego Koloraka. "Myślisz, że wszystko z tobą jest w porządku, a tu Bizbir patrzy w niebo i widzi, że twoja gwiazda gaśnie", szeptali niektórzy Koloracy.<br>Bizbir odłożył lunetę na pulpit i sięgnął po pióro. Zanurzył jego koniec w malutkiej czarce i nachylił się nad fiołkowymi kartami księgi.<br><hi>Biała Gwiazda Pani