granie, szabas i znowu granie. Podobnie jak wczoraj, koguty były za daleko, na razie jednak do dobrego samopoczucia wystarczał mi sam widok tokowiska. Po toku, każdy z nas miał swoją, jedynie słuszną, koncepcję stawiania nowych budek. Dyskusja zrobiła się tak gorąca, że konieczne było ochłodzenie jej piwem i trzeba było losować kto będzie prowadził samochód. Oczywiście przegrałem, chyba dlatego, że najbardziej lubię piwo, a Krzysiu nie pija go wcale. Poświęcił się biedak i wypił. Losowanie na polowaniu - rzecz święta!<br> Nocą poszliśmy do naszych nowych budek. Oczywiście budek lepszych od poprzednich, postawionych w idealnych miejscach - sami je przecież wybieraliśmy. Niestety koguty, jak