ona, siedząc w oknie, szczotkowała swe jedwabiste pukle. Patrząc czule w zwierciadełko, wyobrażała sobie, że jest królewną uwięzioną w wieży, a pan Broneczek, który właśnie nadciągał, jak co dzień, z dołu ulicy, jest księciem na jabłkowitym rumaku.<br><br>3.<br><br>Gabrysia otworzyła oczy i ujrzała Grzegorza w pasiastej piżamie. Siedział w pozycji lotosu, z dłonią w jej dłoni. Drugą rękę miał obciążoną dość grubą książką, którą czytał z wielkim zainteresowaniem, od czasu do czasu, w braku wolnej ręki, poprawiając sobie zjeżdżające po nosie metalowe okulary właśnie grzbietem tej księgi.<br>- Która godzina, Grzesiu? - spytała sennie, usiłując powstrzymać opadanie ołowianych powiek. Ten chłopczyk będzie na