Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
tych biednych ludzi... przecież to Polacy, kiedy ci to Niemcy, przebrzydły naród, wróg kraju.
Tak okłamywał siebie pan Wydżga, a dusza jego pobladła, podlała, aż na dnie cuchnącego plugastwa, bo taką była ona od chwili opanowania skarbu, wylągł się gad zbrodni. I szlachcic polski, potomek dla rycerzy, jak zbój, jak łotr podstępny, wymordował wspólników tajemnej pracy.
Wymordował i krwią ofiar naznaczył miejsca w górach, gdzie reszta skarbów zostać miała, a sam odciął linę tratwy i popłynął w dół rzeki.
Popłynął, znalazł najmitów; wymknął się szczęśliwie krakowskim celnikom, zaręczając, że wiezie żelazo. Mocny statek pruł modre fale Wisły, jak wprzód żeglował po
tych biednych ludzi... przecież to Polacy, kiedy ci to Niemcy, przebrzydły naród, wróg kraju. <br>Tak okłamywał siebie pan Wydżga, a dusza jego pobladła, podlała, aż na dnie cuchnącego plugastwa, bo taką była ona od chwili opanowania skarbu, wylągł się gad zbrodni. I szlachcic polski, potomek dla rycerzy, jak zbój, jak łotr podstępny, wymordował wspólników tajemnej pracy. <br>Wymordował i krwią ofiar naznaczył miejsca w górach, gdzie reszta skarbów zostać miała, a sam odciął linę tratwy i popłynął w dół rzeki. <br>Popłynął, znalazł najmitów; wymknął się szczęśliwie krakowskim celnikom, zaręczając, że wiezie żelazo. Mocny statek pruł modre fale Wisły, jak wprzód żeglował po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego