wystawiło niżej podpisanego na odstrzał, z powodu nieznajomości obu słówek. Co, jako poeta liryczny, odpieram z całą mocą, bo łzy na widok lóż operowych garściami mi z oczu płynęły, choćby na wspomnienie teatru w Bydgoszczy przez Sowietów spalonego, lub ocalałego na szczęście w Poznaniu, gdzie pewnie Barańczak bywał. Rozumiem, że loże operowe tam mu z ócz płynęły. Innym przykładem pułapki, w jaką wpaść może zwolennik poetyki normatywnej w tłumaczeniu, może być wstrząsająca zaiste propozycja tłumacza (który już kiedyś "Honey Pie" Beatlesów przerobił na "Ptysiu mój"), by w wierszu Allena Ginsberga o młodym muzyku rockowym zastąpić "wściekłego" - "beksą". Już widzę, jak Allen