czele, przyjaciółką Konopnickiej. Wyglądała jak stary mężczyzna, w tych swoich binoklach, w męskim stroju, w spodniach "na bicykl", bufiastych na kostkach muskularnych nóg, każąca nazywać się: "Piotrkiem". Zbzikowana na punkcie rowerowego sportu (bo to dobrze robi na wyrobienie muskułów) oraz morskich i rzecznych kąpieli (bo to dobrze działa przeciw anemii), lubi odwiedzać dom Orzeszkowej ("nie mogłabym sobie wymarzyć przystani bardziej kojącej" - pisze do Elizy). Gdy czyta te słowa Nahorskiemu, on zżyma się na te dopiski Dulębianki do listów Konopnickiej, na te wzdychania, że pragnie "Obiedwie rączki najszanowniejszej i drogiej Pani serdecznie ucałować... bo ja Panią nie tylko czczę, i wielbię, ale