Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Grunt to pierwsza widokówka. Do dziekana. "Wielce Szanowny Panie Profesorze, Pan Dziekan raczy przyjąć wyrazy głębokiego szacunku od podróżnego, co odkrył... co odkrył regał z foliałami na płask, geologicznie... i ludność..." Ludność? Ludności nie znam. Gerta za całą ludność. No i proboszcz. On nietutejszy. Nauczycielka też nie. Jej uśmiech... "i ludność, jakby nieświadomą swej pomorskości". Niezłe". Podpisując się, spojrzy na zegarek. "Już można, z nogi na nogę, w sam raz".

Przedpołudnie było suche, tyle że wiatr podrywał się, próbując swej siły. Puścić na niebiosa latawiec, wzbijałby się, to znów opadał, furcząc piórami z papieru, udając chińskiego smoka.
Oberża była długim parterowym
Grunt to pierwsza widokówka. Do dziekana. "Wielce Szanowny Panie Profesorze, Pan Dziekan raczy przyjąć wyrazy głębokiego szacunku od podróżnego, co odkrył... co odkrył regał z foliałami na płask, geologicznie... i ludność..." Ludność? Ludności nie znam. Gerta za całą ludność. No i proboszcz. On nietutejszy. Nauczycielka też nie. Jej uśmiech... "i ludność, jakby nieświadomą swej pomorskości". Niezłe". Podpisując się, spojrzy na zegarek. "Już można, z nogi na nogę, w sam raz". <br><br>Przedpołudnie było suche, tyle że wiatr podrywał się, próbując swej siły. Puścić na niebiosa latawiec, wzbijałby się, to znów opadał, furcząc piórami z papieru, udając chińskiego smoka. <br>Oberża była długim parterowym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego