już wtedy w kraju) śledzi jej stosunek do córki. Że sąsiedzi i przechodnie kontrolują, czy dziecku nie dzieje się krzywda albo czy Róża nie jest matką niedołężną, nieokrzesaną, nie mającą <page nr=131> pojęcia o wychowaniu. Nieustannie musztrowała Martę: nie garb się, nie rób min, nie wygniataj sukni; jak wyjdziesz na spacer, co ludzie o tobie powiedzą? Kiedy zaczęła się nauka szkolna, nigdy nie było dość piątek, odznaczeń, popisów, Marta we wszystkim musiała być pierwsza. <br>Asystując przy egzaminach lub innych jakichś występach publicznych córki matka patrzyła na nią przez face-`a-main, jak na obcą. Och, nie tak bywało z Władysiem! Władysia Róża oszczędzała