Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
Jaki tam prywatny - stary wściekł się w ułamku sekundy. - To je mój teren! Scheisser Dummkopf! Chol-lera! Moja gospodarka, mój dom - wrzeszczał. - Moja stodoła, mój grunt, gdzie pan stoisz! Raus z mojego podwórka!

Szturchnąłem go w bok, wskazałem palcem drzwi wejściowe do domu. Ktoś uchylił je, przez szparę wystawała para luf dubeltówki. Mierzyły w naszym kierunku.
- W ten sposób nic nie załatwimy - powiedziałem. - Kulkowski nafaszeruje nas kaczym śrutem. Na dodatek podziurawi mi wóz. - Nie odezwał się, ale widziałem, że ostatni argument zrobił na nim wrażenie. - Ja w każdym razie odjeżdżam.
Stary siedział sztywny, czerwony na twarzy, jakby miał dostać apopleksji, ale
Jaki tam prywatny - stary wściekł się w ułamku sekundy. - To je mój teren! Scheisser Dummkopf! Chol-lera! Moja gospodarka, mój dom - wrzeszczał. - Moja stodoła, mój grunt, gdzie pan stoisz! Raus z mojego podwórka! <br><br>Szturchnąłem go w bok, wskazałem palcem drzwi wejściowe do domu. Ktoś uchylił je, przez szparę wystawała para luf dubeltówki. Mierzyły w naszym kierunku. <br>- W ten sposób nic nie załatwimy - powiedziałem. - Kulkowski nafaszeruje nas kaczym śrutem. Na dodatek podziurawi mi wóz. - Nie odezwał się, ale widziałem, że ostatni argument zrobił na nim wrażenie. - Ja w każdym razie odjeżdżam. <br>Stary siedział sztywny, czerwony na twarzy, jakby miał dostać apopleksji, ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego