Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
leśne stworzenia, ale Doron nie zauważał tego. Jakże inny się wydawał ten szmer w porównaniu z gwarem miasta, jakże piękny, łagodny.
Ciszę lasu rozciął nagle skowyt. Przeraźliwe skamlenie oszalałego z bólu zwierzęcia. Ale tak nie krzyczy zwierzę, Doron pojął to od razu.
Ostrożnie zsunął z pleców sarnę. Z łubiów wyciągnął łuk, nałożył strzałę na cięciwę.
Skowyt powtórzył się. Doron słyszał już kiedyś takie wycie. W płonącej szopie siedział zamknięty pies. Dawno, dawno temu.
Skradał się ostrożnie, zbliżał do jęczącego człowieka i choć jeszcze go nie widział, czuł, że jest już bardzo blisko. Uniósł łuk, napiął cięciwę. I wtedy zobaczył. Przesłonięty pniami
leśne stworzenia, ale Doron nie zauważał tego. Jakże inny się wydawał ten szmer w porównaniu z gwarem miasta, jakże piękny, łagodny.<br>Ciszę lasu rozciął nagle skowyt. Przeraźliwe skamlenie oszalałego z bólu zwierzęcia. Ale tak nie krzyczy zwierzę, Doron pojął to od razu.<br>Ostrożnie zsunął z pleców sarnę. Z łubiów wyciągnął łuk, nałożył strzałę na cięciwę.<br>Skowyt powtórzył się. Doron słyszał już kiedyś takie wycie. W płonącej szopie siedział zamknięty pies. Dawno, dawno temu.<br>Skradał się ostrożnie, zbliżał do jęczącego człowieka i choć jeszcze go nie widział, czuł, że jest już bardzo blisko. Uniósł łuk, napiął cięciwę. I wtedy zobaczył. Przesłonięty pniami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego