Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
tak ustawili zegar. Żebym widział.
Kiernacki zerknął przez ramię.
- Wybuchnie za pięć siódma? Tak powiedzieli? - Dziewczyna znieruchomiała z telefonem w dłoni. - Proszę się skupić. To ważne.
- Cztery godziny... - Wesołowski spojrzał w stronę okna. - Gnoje. Błagałem, żeby od razu...
Łzy popłynęły po tłustych policzkach leniwymi strugami. Iza schowała aparat i krokiem lunatyka podeszła do parapetu. Firanki były odsunięte na bok, a przez czyste szyby wlewało się światło chmurnego popołudnia. Kamery potrzebują dobrego oświetlenia. Zwłaszcza te nie najdroższe, a właśnie taka leżała między paprotkami.
- Nie dotykaj - rzucił ostrzegawczo Kiernacki.
- Tu jest jakiś kabel - powiedziała po chwili. - Idzie za okno.
- Dzwoń do Dopierały - zdecydował
tak ustawili zegar. Żebym widział.<br>Kiernacki zerknął przez ramię.<br>- Wybuchnie za pięć siódma? Tak powiedzieli? - Dziewczyna znieruchomiała z telefonem w dłoni. - Proszę się skupić. To ważne.<br>- Cztery godziny... - Wesołowski spojrzał w stronę okna. - Gnoje. Błagałem, żeby od razu...<br>Łzy popłynęły po tłustych policzkach leniwymi strugami. Iza schowała aparat i krokiem lunatyka podeszła do parapetu. Firanki były odsunięte na bok, a przez czyste szyby wlewało się światło chmurnego popołudnia. Kamery potrzebują dobrego oświetlenia. Zwłaszcza te nie najdroższe, a właśnie taka leżała między paprotkami.<br>- Nie dotykaj - rzucił ostrzegawczo Kiernacki.<br>- Tu jest jakiś kabel - powiedziała po chwili. - Idzie za okno.<br>- Dzwoń do Dopierały - zdecydował
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego