nawet wyrywa, to na jego miejsce natychmiast pojawia się ktoś inny.<br>Raz w miesiącu Janek zjawi się w swojej wsi, przemknie przez nią zostawiając w domu jakiś grosz, a resztę zabierze do knajpy, która już nie jest atrybutem codzienności, lecz czymś odświętnym. Można nareszcie usiąść, pozostawić ciało w spokoju, mięśnie luzują się, podobnie jak język, i w końcu umysł, wszystko zmierza ku nieruchomości, do ostatecznej formy odpoczynku. - "My już leżeliśmy, jak policja przyszła. Jeden na schodach, a reszta w środku, jak popadło. Kolegium nam zrobili, że niby duże straty. Parę szklanek, krzesła żelazne, połamać nie szło, szyby całe. Uciekać? A komu