miodzie, zagryzać mielonymi kotletami. Meliniarka Wanda w głębi duszy pogardzała Niemcami i Sekułą. Dlatego do mielonego wkroiła szczurze mięso, "niech żrą do usrania" - powiedziała do białej kotki z oczkami jak górskie strumienie, jedynej istoty, którą naprawdę kochała. Sama od tłustej zakąski wymówi się bólem brzucha. Jeden z żandarmów, ten wyższy, łysy, w cywilu czeladnik piekarski z Berlina, karmił białą kotkę kawałeczkami mięsa wydłubanymi z kotleta. Zatłuszczony palec oblizywał ze smakiem. Podlizywał się. Karmił kotkę z pewnym zamiarem, miał nadzieję, że Wanda wpuści go do ciepłego łóżka i będzie mógł nareszcie zerżnąć piękną gospodynię. Co mu się marzy, od dnia kiedy go