telefonie z wrażenia. Za chwilę, już na spokojnie, dowiaduję się szczegółów. Szczegóły są odrobinę nieaktualne, gdyż Kuba razem z ojcem opuścili bazę 8 sierpnia, zmuszeni przez terminy do powrotu. Niemniej to, co słyszę, wprawia mnie w zdumienie. Chłopcy, po trzech tygodniach wspinania dotarli dopiero na wysokość 5200 m n.p.m. Góra jest trudna, bez przerwy pada deszcz (sic!), z powodu niesamowitej ilości lawin schodzących z północnej ściany, pomysł poprowadzenia nowej drogi został zarzucony i w grę wchodzi jedynie droga japońska, długą północną granią. Planują wrócić pod koniec miesiąca.<br>Uff... wreszcie wiem, na czym stoję, a przynajmniej tak mi się wydaje