Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
te szlaki, żeby dalej, wciąż dalej. Otrząsnąć się z majaków na jawie i wrócić do mapy wojskowej. Palcem dotknąć fortyfikacji. W imię Historii spisywanej przez świadków".
Tuż przed wejściem na szosę, przykucnął. Rów, zazieleniony od słońca, pełen był wody. Mył ręce, ciesząc się chłodem. Strzepywał dłonie i, sprawdziwszy, że nie ma nikogo w pobliżu, wytarł je w podszewkę swej kurtki.
Piec był gorący. Kiedy już poczuł, że zapomina o rękach, zdjął kurtkę. Rozłożył na łóżku mapę. Linie umocnień trwały niezmiennie, trzy bunkry otoczone czerwonym kołem. Uśmiechnął się. "Trzeba by jakoś oznaczyć... olszynę... i pewne drzewo... Gasthaus i szkołę... no i przede
te szlaki, żeby dalej, wciąż dalej. Otrząsnąć się z majaków na jawie i wrócić do mapy wojskowej. Palcem dotknąć fortyfikacji. W imię Historii spisywanej przez świadków". <br>Tuż przed wejściem na szosę, przykucnął. Rów, zazieleniony od słońca, pełen był wody. Mył ręce, ciesząc się chłodem. Strzepywał dłonie i, sprawdziwszy, że nie ma nikogo w pobliżu, wytarł je w podszewkę swej kurtki. <br>Piec był gorący. Kiedy już poczuł, że zapomina o rękach, zdjął kurtkę. Rozłożył na łóżku mapę. Linie umocnień trwały niezmiennie, trzy bunkry otoczone czerwonym kołem. Uśmiechnął się. "Trzeba by jakoś oznaczyć... olszynę... i pewne drzewo... Gasthaus i szkołę... no i przede
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego