jest skazany, bo umarł dla swoich bliskich, którzy odstąpili i już się pogodził. Czuje odór hieny, skomlącej w żądzy szarpania, pożerania tego jeszcze ciepłego ciała.<br>Modliła się, kryła twarz w dłoniach, modliła się, podpowiadając ratunek kulawemu, przecież nadjedzie jakaś ciężarówka, może krzyknąć, zatrzymać, obudzi się w nim wola walki. Jednak ma gorzką pewność, że chory człowiek nie zawoła, spłoszona światłami i rykiem motoru hiena powróci.<br>W półsennym płaczu oskarżała siebie, żebrząc o miłosierdzie dla tamtego, którego i najbliżsi się wyparli. I zostaną niewinni, czyści. Bo nie wiedzą. Błogosławiona niewiedza.<br>- Zaraz będą kurczęta - stary odwracał brunatną, porytą twarz w ruchliwym odblasku płomieni