Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Perspektywy
Nr: 14
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
gęba" czyli telefon buszu?
W jakiejś osadzie na stromym stoku dojrzałem jadącego na motorowerze półnagiego chłopca o pomalowanej na żółto twarzy, w dziwacznych ozdobach na głowie i ramionach. Było to wyjątkowo efektowne zderzenie epok w postaci jednej osoby.
Forsowaliśmy odcinki pełne wielkich głazów, głębokich jarów, błotnistych rozpadlin. Prawdziwym cudem (kierowca ma te swoje kontakty!) wspięliśmy się - nabierając przedtem solidnego rozpędu - na górę, która zdawała się ulepiona ze śliskiego mułu, po czym zjechaliśmy z niej wąską, gładką rynną jak na bobsleju; gdyby teraz napatoczyła się nagle świnia, zginęłaby i ona i my.
Ksiądz Zbyszko Hanelt przyjął nas z radością. Nakarmiwszy, poprowadził przez
gęba" czyli telefon buszu?<br>W jakiejś osadzie na stromym stoku dojrzałem jadącego na motorowerze półnagiego chłopca o pomalowanej na żółto twarzy, w dziwacznych ozdobach na głowie i ramionach. Było to wyjątkowo efektowne zderzenie epok w postaci jednej osoby.<br>Forsowaliśmy odcinki pełne wielkich głazów, głębokich jarów, błotnistych rozpadlin. Prawdziwym cudem (kierowca ma te swoje kontakty!) wspięliśmy się - nabierając przedtem solidnego rozpędu - na górę, która zdawała się ulepiona ze śliskiego mułu, po czym zjechaliśmy z niej wąską, gładką rynną jak na bobsleju; gdyby teraz napatoczyła się nagle świnia, zginęłaby i ona i my.<br>Ksiądz Zbyszko Hanelt przyjął nas z radością. Nakarmiwszy, poprowadził przez
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego