ręką, wbrew temu, co powiedziała, dotknęła<br>ukrytego w tym białym skrawku piersi jakiegoś nie wyklutego jeszcze<br>bólu. Ten ból wyraźnie w tym dotknięciu czułem. Szedł od tego<br>dotknięcia omal pokłuwającym drżeniem przez moje palce, rękę, ramię, ku<br>mojemu sercu. A pewnie szedł i ode mnie ku niej, bo dotknięcie nie ma<br>kierunku ani brzegów jak rzeka.<br> - Bezwstydna jestem, pewnie myślisz? - powiedziała.<br> Kajak, nie podtrzymywany wiosłem, zaczął raptem obracać się dziobem z<br>biegiem rzeki, lecz zarazem w nagłym przyspieszeniu prawie bokiem<br>zmierzał ku brzegowi. Raptownie jednak okręcony wokół własnej osi jakby<br>przez jakiś podskórny wir, odbił i w poprzek rzeki, nie licząc