Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 11
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1976
Nadzorujący oficerowie nie mieli żadnego planu prac nie wiedzieli ile ma być tych "umocnień", w którą stronę mają biec i po co. W ostatnie dni już zupełnie nie wiedzieli co z nami robić. Stanął wówczas przed nami komendant, na czole jego odbiła się wyraźnié "myślowa praca dowódcy", aż wreszcie rzekł machając niepewnie ręką w kierunku północ-południe: "O tu, między tymi drogami, wyrównacie teren, żeby polepszyć widoczność przy obserwacji". Ktoś nie zdzierżył, zapytał "a będą grabie, żeby tu tak ładnie wyrównać?" i dostał propozycję pięciu dni aresztu. Więc zasypywaliśmy dołki i zamiataliśmy ślady wyryte gąsienicami przejeżdżających czołgów.
(Te "grabie" to być
Nadzorujący oficerowie nie mieli żadnego planu prac nie wiedzieli ile ma być tych "umocnień", w którą stronę mają biec i po co. W ostatnie dni już zupełnie nie wiedzieli co z nami robić. Stanął wówczas przed nami komendant, na czole jego odbiła się wyraźnié "myślowa praca dowódcy", aż wreszcie rzekł machając niepewnie ręką w kierunku północ-południe: "&lt;q&gt;O tu, między tymi drogami, wyrównacie teren, żeby polepszyć widoczność &lt;page nr=26&gt; przy obserwacji&lt;/&gt;".&lt;q&gt; Ktoś nie zdzierżył, zapytał "a będą grabie, żeby tu tak ładnie wyrównać?&lt;/&gt;" i dostał propozycję pięciu dni aresztu. Więc zasypywaliśmy dołki i zamiataliśmy ślady wyryte gąsienicami przejeżdżających czołgów.<br>(Te "grabie" to być
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego