Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
kantoru. Wonne powietrze stepu unosiło się nad pogrążoną w mroku budową. Gwiazdy świeciły. Gdzieś wpośród baraków zawodziła harmoszka i słychać było rozlewne kobiece głosy śpiewające ukraińską piosenkę. Ostrożnie omijali wertepy, belki, deski, pryzmy cegieł, Fryderyk przyświecał kieszonkową latarką. Napatoczył się nocny stróż w luźno wiszącym kożuchu, poprosił o ogień do machorkowego skręta.
- Dolecą? - zagadnął tajemniczo.
- Co takiego?
- Niemieckie samoloty. Dolecą tutaj?
- Niemożliwe. Za daleko dla nich.
- Daleko. A pchają się już do Wołgi. Kiedy tak patrzę w gwiazdy, tam na zachód, to widzi mi się, że już lecą. O! O tam!... Nie daj Boh... Nie daj Boh...
Odszedł mrucząc pod nosem
kantoru. Wonne powietrze stepu unosiło się nad pogrążoną w mroku budową. Gwiazdy świeciły. Gdzieś wpośród baraków zawodziła harmoszka i słychać było rozlewne kobiece głosy śpiewające ukraińską piosenkę. Ostrożnie omijali wertepy, belki, deski, pryzmy cegieł, Fryderyk przyświecał kieszonkową latarką. Napatoczył się nocny stróż w luźno wiszącym kożuchu, poprosił o ogień do machorkowego skręta.<br>- Dolecą? - zagadnął tajemniczo.<br>- Co takiego?<br>- Niemieckie samoloty. Dolecą tutaj?<br>- Niemożliwe. Za daleko dla nich.<br>- Daleko. A pchają się już do Wołgi. Kiedy tak patrzę w gwiazdy, tam na zachód, to widzi mi się, że już lecą. O! O tam!... Nie daj Boh... Nie daj Boh...<br>Odszedł mrucząc pod nosem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego