Wyszedłem z hotelu chyłkiem, bardzo wcześnie, nie poszedłem nawet do faraonów, bo bałem się, żeby jej nie spotkać, przesiedziałem trzy godziny w kącie na dworcu i nigdy nie dowiedziałem się nawet, jak miała na imię.<br>Dlaczego tu przyszedłem? Teraz, po pięciu latach z nią, z Ewą, z moją śmiertelnie chorą madonną. Jest przecież inna restauracja w Końskich. Gorsza? Ta też jest gorsza. <br>Muszę się od tego uwolnić. Za każdym przejazdem o tym myślę. Koniec. Może teraz będzie koniec. Jednak nie patrzę na Ewę, jednak jest mi jakoś wstyd. Po co ją tu przyprowadziłem? <br>Popijam wolno herbatę, dłubię ciastko i gapię się