Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
padały niemal codziennie. Drzewa z dnia na dzień rudziały i pokrywały się plamami rdzy, wicher kołysał wierzchołki brzóz, ścieżki usłane były przedwcześnie ogadłymi, mokrymi liśćmi.

Maria Mojsiejewna całymi dniami wędrowała po okolicznych wsiach, gdzie prowadziła rozmowy z chłopami, a potem wracała zmęczona, zabłocona, przemoczona do nitki. Opowiadała z podziwem o mądrości ludu rosyjskiego, zapisywała w podręcznym zeszycie zasłyszane wyrażenia i przysłowia i tak była przejęta swoją tajemniczą misją, że wszystko inne uważała za zbędną stratę czasu. Nieraz doprowadzała do łez Polinę wytykając jej bezczynność i dziewczęce romantyczne marzenia:

- Wszystko to są kocie marcowe ciągoty... Wstyd mi za ciebie. Świat się wali
padały niemal codziennie. Drzewa z dnia na dzień rudziały i pokrywały się plamami rdzy, wicher kołysał wierzchołki brzóz, ścieżki usłane były przedwcześnie ogadłymi, mokrymi liśćmi.<br><br>Maria Mojsiejewna całymi dniami wędrowała po okolicznych wsiach, gdzie prowadziła rozmowy z chłopami, a potem wracała zmęczona, zabłocona, przemoczona do nitki. Opowiadała z podziwem o mądrości ludu rosyjskiego, zapisywała w podręcznym zeszycie zasłyszane wyrażenia i przysłowia i tak była przejęta swoją tajemniczą misją, że wszystko inne uważała za zbędną stratę czasu. Nieraz doprowadzała do łez Polinę wytykając jej bezczynność i dziewczęce romantyczne marzenia:<br><br>- Wszystko to są kocie marcowe ciągoty... Wstyd mi za ciebie. Świat się wali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego