o owym. Chłopak mu się zesikał, więc go przewija, pokazuje, co za basałyk z tego małego, powiada, sześć kilo dwadzieścia trzy deka. A tu ten chłopak, kiedy go tak przewracał, znowu - sik w górę jak fontanna i zmoczył mu kamizelkę.<br>Śmiejemy się. Żona jego aż się popłakała. "Widzisz - powiada - jaki mądry, nie przewracaj". Mały też się śmieje, szczerzy jednego zęba. Więc ja myślę sobie - a zrobiło mi się raźno na duszy, bo i ten malec, i tamte cysterny, więc pytam: "A co ty, Stefciu, za los szykujesz dla twojego chłopaka? Co?" A on mówi: "No, on pójdzie do szkoły. Później, go