Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
i w Petersburgu, notował sobie instrukcje dotyczące mojej osoby i składał solenne obietmce, że nie pogubi kluczyków od walizek i nie będzie "wyrzucał pieniędzy w błoto". Rozumiałem to dosłownie i martwiłem się, że błoto jest zamarznięte i wskutek tego ojciec będzie musiał odmówić sobie ulubionej widocznie rozrywki.

Krysia usiłowała zbagatelizować mają padróż i tłumaczyła matce, że wyjeżdżamy przecież na kilka dni zaledwie; że Petersburg to miasto na wodzie, w którym mieszkają sami Czuchońcy.

- A cesarz? - zawołałem.

- Cesarz przyjeżdża na godzinę wodną drezyną, zabija kilku robotników i zaraz wyjeżdża.

- Dokąd wyjeżdża?

- Jak to dokąd! Do pałacu, do Carskiego Sioła.

- A po co
i w Petersburgu, notował sobie instrukcje dotyczące mojej osoby i składał solenne obietmce, że nie pogubi kluczyków od walizek i nie będzie "wyrzucał pieniędzy w błoto". Rozumiałem to dosłownie i martwiłem się, że błoto jest zamarznięte i wskutek tego ojciec będzie musiał odmówić sobie ulubionej widocznie rozrywki.<br><br>Krysia usiłowała zbagatelizować mają padróż i tłumaczyła matce, że wyjeżdżamy przecież na kilka dni zaledwie; że Petersburg to miasto na wodzie, w którym mieszkają sami Czuchońcy.<br><br>- A cesarz? - zawołałem.<br><br>- Cesarz przyjeżdża na godzinę wodną drezyną, zabija kilku robotników i zaraz wyjeżdża.<br><br>- Dokąd wyjeżdża?<br><br>- Jak to dokąd! Do pałacu, do Carskiego Sioła.<br><br>- A po co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego