Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
pod kątem wszelkich możliwych stopni ścieżkami uliczek, wysypanymi przez nieznanych wielkoludów olbrzymim żwirem bruku. Wszystko było tu inaczej. Ludzie biegli potrącając się, nie skoordynowani i przypadkowi, nie skuci, zdawałoby się, żadnym wspólnym regulaminem, jakby obracali się w jakimś chimerycznym świecie absolutnej swobody. Jedynie wznoszący się gdzieniegdzie na skrzyżowaniach bulwarów, jak majestatyczne posągi, granatowi policjanci, skinieniem cudotwórczej pałeczki zatrzymujący raz wraz, to znów puszczający w ruch zastygłe na chwilę potoki pojazdów, dawali znać, że działa tu jakiś inny mechanizm, bardziej złożony i nieuchwytny .
Gdy Pierre znalazł się na placu Vendome, biła godzina dwunasta i przez wpółotwarte stawidła magazynów zaczynały chlustać na ulicę
pod kątem wszelkich możliwych stopni ścieżkami uliczek, wysypanymi przez nieznanych wielkoludów olbrzymim żwirem bruku. Wszystko było tu inaczej. Ludzie biegli potrącając się, nie skoordynowani i przypadkowi, nie skuci, zdawałoby się, żadnym wspólnym regulaminem, jakby obracali się w jakimś chimerycznym świecie absolutnej swobody. Jedynie wznoszący się gdzieniegdzie na skrzyżowaniach bulwarów, jak majestatyczne posągi, granatowi policjanci, skinieniem cudotwórczej pałeczki zatrzymujący raz wraz, to znów puszczający w ruch zastygłe na chwilę potoki pojazdów, dawali znać, że działa tu jakiś inny mechanizm, bardziej złożony i nieuchwytny &lt;page nr=39&gt;.<br>Gdy Pierre znalazł się na placu Vendome, biła godzina dwunasta i przez wpółotwarte stawidła magazynów zaczynały chlustać na ulicę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego