do ręki. Reszty nie przeglądałam, wrzuciłam do pudła <page nr=98> podpisanego Twoim imieniem. W nowym mieszkaniu nawet go nie rozpakuję. Upchnę gdzieś na pawlaczu i poczekam, aż będę stara i zapragnę powspominać dobre chwile z dużego dystansu, odkurzyć trochę przeszłość, rozliczyć się z życiem, zanim mnie diabli wezmą.<br>Za komodą znalazłam Twoje majtki. To pewnie ja je tam rzuciłam któregoś wieczoru, kiedy Cię rozbierałam. Znalazłam je tam, całe w kurzu. Nie mogłam się powstrzymać, przytuliłam je do twarzy, szukałam chociaż odrobiny Ciebie w tym kawałku materiału, ale nic już nie zostało. Wrzuciłam je do Twojego pudła.<br>To się jeszcze nie zagoiło, jest jak