miejskie przedmieścia, rozrywki tyleż niewyszukane, co rubaszne. Patrząc na obrazy Breugla, narzuca się samo przez się to określenie. Czy uwzględnić je w tej książce? Czynię to tam, gdzie stykają się ze sobą oba pojęcia, a więc omawiając świat jarmarcznych karuzel, ekrany fotografów ulicznych, kolorowe figurki gipsowe, sprzedawane na jarmarcznych stoiskach, makatki, rozpowszechnione po wojnie w całym kraju, w wiejskich domach i miejskich mieszkaniach ludności wywodzącej się ze wsi. Makatki niewiele się od siebie różniły. Wpłynęły na to nie tylko upodobania estetyczne, ale i fakt, że w latach poprzedzających, a zwłaszcza następujących po ostatniej wojnie, rozwinął się transport, a więc gipsy i