r. na Węgrzech. Oglądałem przed tym w Warszawie zdjęcia barykad w Budapeszcie, fotografie zabitych na ulicach i sowieckich czołgów. Była to dla mnie sprawa żywa, poważna. A tu - widzę - ktoś przypina sobie tę tragedię do swych smacznych kompozycji malarskich - niby ozdobnik.<br>Nie wykluczam, że Fautrier przejął się tragedią węgierską, jako malarz nie zrobił jednak niczego, by dać temu wyraz. Inni malarze - Goya, Delacroix, Picasso, Wróblewski - kiedy przejmowali się rozstrzeliwaniem powstańców madryckich, masakrą na greckiej wyspie Chios, zbombardowaniem Guerniki, uliczną egzekucją gdzieś w Polsce - potrafili zmienić cały swój świat, dokonywali ogromnego wysiłku ducha, by ludziom ukazać, co się zdarzyło. Cierpienie jest od