zeznanie, w którym wyjaśnił powody, dla których w śledztwie obciążał Andrzeja Bzdyrę. "To, że złożyłem te zeznania obciążające Andrzeja, jest moją osobistą tragedią. Zostałem psychicznie wykończony przez prokuratora i inspektora K. Przez cały ten czas Prokuratura i Policja dawały mi do zrozumienia, że jak odwołam zeznania obciążające Andrzeja Bzdyrę, to mało tego, że ťpruszkowiakiŤ wykończą mnie, to wykończą też moją rodzinę. Andrzeja Bzdyry nie było pod Makro. To człowiek o gołębim sercu. Co z tego, że on mi wybaczył, jak ja nie mogę z tym żyć".<br><br>Jerzy K. już na procesie zeznawał w tym samym duchu, dlatego Sąd Najwyższy uznał, że jego