rzemiosłem poetyckim, ani ojczystym językiem, i nie daj sobie wmówić, że w poezji istnieje coś takiego jak poprawność językowa. Przekonanie to jest wymysłem tępych pedantów, którzy nie pojmują, że tłumaczenie naprawdę twórcze musi dopuszczać możliwość ulepszania i urozmaicania nie tylko tłumaczonego utworu, ale i rodzimego języka tłumacza. Bądźmy głusi na małostkowe pouczenia, usiłujące podciąć nam skrzydła twierdzeniem, że nie pisze się "obżynany"; że nie mówi się "patrzałem" ani "zmieliłem"; że bezokolicznik od "ległem" to "lec", a nie "legnąć"; że dosiada się "zwierzęcia", nie "zwierzę" (Donald Justice, "Anonimowy rysunek": "utrzymuje (...) zwierzę / by jego pan wkrótce mógł je dosiąść"); że jeśli po słowach