na pokaz, pijące kawy lub czekolady z pianką; dalej skromniejsze od nich rodziny staromieszczańskie, kilka krzykliwych i brzydkich emancypantek, adorujących swoją prezeskę, nieoficjalne towarzystwo głuchoniemych - ludzi o twarzach na pozór gniewnych, wreszcie goście pojedynczy, niewiadomego fachu, przychodzący nieregularnie i zajmujący miejsca przy bądź którym stole. W samym końcu "Sybiru , na małym wzniesieniu zwanym "górką", gromadzili się członkowie Klubu Owalnego Stołu" <page nr=222>.<br> Było ich około czterdziestu, ale ponieważ nie schodzili się o jednej porze, przeto zawsze mieścili się przy jednym stole. Większość ich stanowili redaktorzy jednego z koncernów dziennikarskich i wysocy urzędnicy miejscy łącznie z prezydentem miasta. Reszta byli to ludzie, których trzeba