Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
nie ciebie ścigają.
S. podbiegł do leżącego i kopnął go z całej siły w bok, w okolice nerek... Tamten obrócił się, przewrócił na wznak, jęczał... Dwóch policjantów, zdyszanych, stanęło przed S. na baczność...
Ciężkie, dyszące, zaślinione psy - pomyślała Iw.
- Ty zdrajco, ty kanalio! - S. kopał i opluwał leżącego. - Nareszcie cię mam.
Nagle przypomniał sobie, że stoisz obok. Patrzy dumny z siebie, zadowolony z sukcesu zerka na twoją wystraszoną minę... Czy tylko mi się wydaje, czy też w jego oczach dostrzegam cień podejrzliwości?
- Szczęśliwy traf - mówi podniecony. - Szukałem tego człowieka przez kilka lat i w końcu go schwytałem. Proszę wybaczyć, że nie
nie ciebie ścigają.<br>S. podbiegł do leżącego i kopnął go z całej siły w bok, w okolice nerek... Tamten obrócił się, przewrócił na wznak, jęczał... Dwóch policjantów, zdyszanych, stanęło przed S. na baczność...<br>Ciężkie, dyszące, zaślinione psy - pomyślała Iw.<br>- Ty zdrajco, ty kanalio! - S. kopał i opluwał leżącego. - Nareszcie cię mam.<br> Nagle przypomniał sobie, że stoisz obok. Patrzy dumny z siebie, zadowolony z sukcesu zerka na twoją wystraszoną minę... Czy tylko mi się wydaje, czy też w jego oczach dostrzegam cień podejrzliwości?<br> - Szczęśliwy traf - mówi podniecony. - Szukałem tego człowieka przez kilka lat i w końcu go schwytałem. Proszę wybaczyć, że nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego