Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
Stoję oto ja, kapłan, jak i lud cały, za murem uwięziony, pośrodku tego miasta i pośrodku świata.
Był tam i trzeci kapłan. Z włosami pełnymi pierza i posępną brodą, zapuszczoną jak dziki las. Siedział na kamieniach skurczony, pochylony nisko, ze wzrokiem wbitym w ziemię i objąwszy kolana kołysał się miarowo mamrocząc.
- Adonoi, słowa modlitwy mojej nie uczynią śmierci Żydów lżejszą ani bardziej godną Ciebie. Nie masz bowiem kary na wrogów naszych.
- Żydzi, on mnie i was wszystkich przetrzyma - złorzeczył Eliasz. Wóz zatrzymał się przed zobojętniałym szkieletem, który uparcie nie ustępował z drogi. - Ja dźwigam jak wół, gardło zdzieram za marny grosz
Stoję oto ja, kapłan, jak i lud cały, za murem uwięziony, pośrodku tego miasta i pośrodku świata.<br>&lt;page nr=117&gt; Był tam i trzeci kapłan. Z włosami pełnymi pierza i posępną brodą, zapuszczoną jak dziki las. Siedział na kamieniach skurczony, pochylony nisko, ze wzrokiem wbitym w ziemię i objąwszy kolana kołysał się miarowo mamrocząc.<br>- Adonoi, słowa modlitwy mojej nie uczynią śmierci Żydów lżejszą ani bardziej godną Ciebie. Nie masz bowiem kary na wrogów naszych.<br>- Żydzi, on mnie i was wszystkich przetrzyma - złorzeczył Eliasz. Wóz zatrzymał się przed zobojętniałym szkieletem, który uparcie nie ustępował z drogi. - Ja dźwigam jak wół, gardło zdzieram za marny grosz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego