się wlókł naszym tropem i czekał na okazję, by któreś z nas pchnąć w plecy. Wychodź! <br>- Pomału, pomału - Bonhart uśmiechnął się, rozciągając złowrogo usta pod siwymi wąsami. - Zapląsać zawsze zdążymy, nie ma się co ekscytować. Wpierw złożę wam propozycję, Szczury. Pozwolę wam wybrać, wy zaś zrobicie podług woli.<br>- Co tam mamroczesz, stary grzybie? - krzyknął Kayleigh, garbiąc się. - Gadaj wyraźniej!<br>Bonhart pokiwał głową i podrapał się w udo.<br>- Nagroda za was jest, Szczury. Niemała. A żyć trzeba.<br>Iskra parsknęła jak żbik, po żbiczemu rozwierając oczy. Bonhart skrzyżował ramiona na piersi, biorąc miecz w zgięcie łokcia.<br>- Niemała nagroda - powtórzył - jest za martwych, za