Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Buldog miauknął i liznął łapę. Zygmunt był uwrażliwiony na takie zmiany. Nie jest głupi, żeby dać się nabrać na kolejny numer cheruba. Rybiogęby zawsze maczał palce w życiu kamienicy, obtaczał starych lokatorów w nudzie i smażył na rozgrzanej patelni nieba różne, małe i duże świństewka. Oj, niedobrze, znowu wpada w manię prześladowczą. Zabrzeska spojrzała przeciągle w jego kierunku. Co ona się tak patrzy? I gołębi mało dzisiaj. Spopielałe niebo nabierało niebieskich rumieńców, a południowe przebiegały nad dachem z rozdętymi skrzelami. Ponad nimi, wysoko leciał samolot, zostawiając za sobą, niczym pług, białą skibę. Ostrożnie, ostrożnie, nie można popełnić żadnego błędu. Spokojnie, spokojnie. Zygmunt
Buldog miauknął i liznął łapę. Zygmunt był uwrażliwiony na takie zmiany. Nie jest głupi, żeby dać się nabrać na kolejny numer cheruba. Rybiogęby zawsze maczał palce w życiu kamienicy, obtaczał starych lokatorów w nudzie i smażył na rozgrzanej patelni nieba różne, małe i duże świństewka. Oj, niedobrze, znowu wpada w manię prześladowczą. Zabrzeska spojrzała przeciągle w jego kierunku. Co ona się tak patrzy? I gołębi mało dzisiaj. Spopielałe niebo nabierało niebieskich rumieńców, a południowe przebiegały nad dachem z rozdętymi skrzelami. Ponad nimi, wysoko leciał samolot, zostawiając za sobą, niczym pług, białą skibę. Ostrożnie, ostrożnie, nie można popełnić żadnego błędu. Spokojnie, spokojnie. Zygmunt
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego