szyję i w spódnicy nie prowokującej wyobraźni mężczyzn.<br>Na sali pojawia się długopis, podobno płci żeńskiej, o głosie przepitego tenora, postrach politycznych niezgułów, przezywany Brzytwą. Nieco spóźniona aranżowała wielkie wejście, które jednak niezbyt się udało. Bezkompromisowa wobec wszystkich opcji poza własną, z marszu osacza Bardzo Bogatego Vipa z przeszłością. Jego mankament to wczesna miłość w służbie anciem regimé.<br>- Mówią o pani, że jest chirurgicznie przerobionym zapaśnikiem wagi ciężkiej, ale ja w to nie wierzę - paruje B.B. Vip z niejasnymi początkami kapitału, a po wymianie tych odwrotności uśmiechnięty, lekceważąc wszelką poprawność, mija Brzytwę jakby była pustym miejscem na posadzce z iluś