Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
i Rynku). Zaproszenie przyjąłem z radością. Występować z takimi tuzami - to było coś dla początkującego literata, który miał też ambicje pisania utworów satyrycznych. No i wystąpiłem, pięknie zapowiedziany przez Artura. Odczytałem dwa krótkie opowiadanka - i klops. Mizerniutkie brawa. Zszedłem do garderoby z miną przegranego. Artur klepnął mnie po ramieniu.
- Nie martw się, jak sobie wyrobisz nazwisko i będziesz pisał jeszcze gorsze rzeczy, na pewno zdobędziesz oklaski.
A Madzia dodała na pocieszenie:
- Gdybym nie była Kossakówna de domo, toby mnie wygwizdali.
Artur był bardzo kapryśny i wymagający. Przyjaźnił się blisko z Gałczyńskimi, razem pili, razem włóczyli się po Krakowie. Ale coś tam między
i Rynku). Zaproszenie przyjąłem z radością. Występować z takimi tuzami - to było coś dla początkującego literata, który miał też ambicje pisania utworów satyrycznych. No i wystąpiłem, pięknie zapowiedziany przez Artura. Odczytałem dwa krótkie opowiadanka - i klops. Mizerniutkie brawa. Zszedłem do garderoby z miną przegranego. Artur klepnął mnie po ramieniu.<br>- Nie martw się, jak sobie wyrobisz nazwisko i będziesz pisał jeszcze gorsze rzeczy, na pewno zdobędziesz oklaski.<br>A Madzia dodała na pocieszenie:<br>- Gdybym nie była Kossakówna de domo, toby mnie wygwizdali.<br>Artur był bardzo kapryśny i wymagający. Przyjaźnił się blisko z Gałczyńskimi, razem pili, razem włóczyli się po Krakowie. Ale coś tam między
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego