Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
sobie mięty i sięgnął do kredensu, wyjął stamtąd pudełko z drewna sandałowego. Metaliczny odgłos szczypczyków do obcinania cygar i zgrzyt zapałki. Mock usiłował miętą i wybornym aromatem cygara od Przedeckiego wypędzić ostatnie opary kaca. - Zmienimy się obydwoje, kiedy będziemy we trójkę, kiedy w końcu urodzisz dziecko.
- Od początku naszego małżeństwa marzę o dziecku - Sophie przesunęła palcem po dzióbku mlecznika. Potem wstała i z lekkim westchnieniem przytuliła się do pieca. Mock podszedł do niej i opadł na kolana. Przycisnął głowę do jej brzucha i wyszeptał: - Będziesz mi się oddawała co noc i poczniesz. Zobaczysz, co noc. - Sophie nie oddała mu uścisku. Mock
sobie mięty i sięgnął do kredensu, wyjął stamtąd pudełko z drewna sandałowego. Metaliczny odgłos szczypczyków do obcinania cygar i zgrzyt zapałki. Mock usiłował miętą i wybornym aromatem cygara od Przedeckiego wypędzić ostatnie opary kaca. - Zmienimy się obydwoje, kiedy będziemy we trójkę, kiedy w końcu urodzisz dziecko.<br>- Od początku naszego małżeństwa marzę o dziecku - Sophie przesunęła palcem po dzióbku mlecznika. Potem wstała i z lekkim westchnieniem przytuliła się do pieca. Mock podszedł do niej i opadł na kolana. Przycisnął głowę do jej brzucha i wyszeptał: - Będziesz mi się oddawała co noc i poczniesz. Zobaczysz, co noc. - Sophie nie oddała mu uścisku. Mock
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego