się szablą, ale Leon przysiadł. Klinga śmignęła mu nad głową, dał więc nura w krzaki, uciekł na drugi brzeg rzeczki, tam przeleżał, aż się porucznik wykrzyczał i poczłapał dalej.<br>Nazajutrz, w drodze na poligon, Śniegocki przyłączył się do Pawłowskiego. Wzięli się pod ręce i szli rozmawiając, a tuż za nimi maszerował Leon w grupie podoficerów na czele plutonu łączności.<br>W pewnej chwili Śniegocki dostrzegł go i powiedział:<br>- Wczoraj miałem inspekcyjnego, to ten twój kapral nawet nie raczył zasalutować. Rozsiadł się na ławce i gazetę czytał. Generał !<br>Pawłowski się roześmiał.<br>- Daj spokój, to porządny chłopak.<br>- Ale on mi ubliżył. Mnie, oficerowi, powiedział