ma nic <page nr=88>.<br> Kelnerzy i pikole nie pracowali już - walczyli z bezładem rewirów, kuchni i bufetów. Dopóki mózg panował nad zgrają zamówień, nogi i ręce mogły nadążyć w swoich czynnościach - teraz już dochodzono do granicy, poza którą czaiło się obrzydliwe poczucie niemocy fizycznej i umysłowej, rozpaczliwe błądzenie po omacku wśród chaosu materii, myśli i dźwięków. Wszystko, co się działo poza obrębem sali, korytarza i bufetu, było dla nich tak odległe jak życie wsi dla mieszkańców śródmieścia. Wieści, jakie stamtąd do nich docierały, były niejasne i urywane. Ktoś puścił pogłoskę, że stary Pancer rewiduje płaszcze kelnerów, ale nikt nie potrafiłby wskazać człowieka, który