uczciwej roboty.<br>Baron, zakłopotany nieco, drapie się w czoło, rozgląda po pokoju i wzrok zatrzymuje na Marcie. Dziedziczka w lot odgaduje jego myśli i wyręcza go:<br>- Marto, zaśpiewaj coś, dziecko. Baron poda ci ton na klawesynie.<br>Marta podnosi głowę niechętnie, nie bardzo rozumie, co od niej chcą:<br>- Przecież jutro pogrzeb, matusiu.<br>Baron patrzy na nią ostro, potem łypie okiem w moim kierunku, by zaobserwować moją reakcję na tę wiadomość.<br>- No to niech będzie coś smutnego, koteczku.<br>-Un poco agitato - dorzuca baron i podaje ton.<br>-Lament królowej kartagińskiej Purcella - oznajmia Marta:<br><br><foreign>- Peace and I are stran-gers grown,</><br><br>- Porzuca ją drań! - krzyczy