Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
obiecał, że w przyszłym roku pojedziemy do Neapolu albo na Sycylię. Myśli, że jak tylko skończy politechnikę, od razu będzie bogaty... Mnie wystarczyłby Krym... Byle tylko wyrwać się w świat... Zobaczyć innych ludzi, inne życie, przeżyć burzę na morzu... Tak, koniecznie przeżyć burzę! A zresztą - co ja plotę! Wyszłam za mąż i jestem szczęśliwa. Leonid ma rację, że szczęście osobiste to sprawa najważniejsza.

Po wyjściu Poliny zapadło milczenie. Ojciec poszedł do gabinetu, a matka zamyśliła się i pisała coś palcem w powietrzu. Krysia uśmiechała się do mnie ironicznie, jak gdyby chciała powiedzieć:

"Masz... Oto twoja Polina..."

Poszedłem do kuchni i ze
obiecał, że w przyszłym roku pojedziemy do Neapolu albo na Sycylię. Myśli, że jak tylko skończy politechnikę, od razu będzie bogaty... Mnie wystarczyłby Krym... Byle tylko wyrwać się w świat... Zobaczyć innych ludzi, inne życie, przeżyć burzę na morzu... Tak, koniecznie przeżyć burzę! A zresztą - co ja plotę! Wyszłam za mąż i jestem szczęśliwa. Leonid ma rację, że szczęście osobiste to sprawa najważniejsza.<br><br>Po wyjściu Poliny zapadło milczenie. Ojciec poszedł do gabinetu, a matka zamyśliła się i pisała coś palcem w powietrzu. Krysia uśmiechała się do mnie ironicznie, jak gdyby chciała powiedzieć:<br><br>"Masz... Oto twoja Polina..."<br><br>Poszedłem do kuchni i ze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego