Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
się Surmie do kolan. Objął je. Zęby szczękały, jakby przemarzł w jednej minucie, a przecież było ciepło, rosa osiadła na pogodę.
- Jakby się dziedzic wrócił, oddam co do kłosa. Dyć my przeciw jaśnie panu nic - zaskowyczała Marciniakowa.
- Dzieciaków szkoda. Bóg dziewięcioro dał, trojem pochowali - o ton wyżej niż poprzednio mamlał mąż.

- Darujcie, miłościwy kierowniku, nie skarżcie przed jaśnie panem - dołączył się do próśb Marciniaków teść.

Surma jakby nie pojmował. Zatrzymany, wodził nie rozumiejącymi oczyma od jednej osoby do drugiej. Upuścił kosę. Marciniak porwał ją łapczywie, zacisnął garście na stylisku. Wyprostował się, wystawił ostrze, prawie dotknął nim piersi kosiarza, łypnął groźnie na
się Surmie do kolan. Objął je. Zęby szczękały, jakby przemarzł w jednej minucie, a przecież było ciepło, rosa osiadła na pogodę.<br> - Jakby się dziedzic wrócił, oddam co do kłosa. Dyć my przeciw jaśnie panu nic - zaskowyczała Marciniakowa.<br> - Dzieciaków szkoda. Bóg dziewięcioro dał, trojem pochowali - o ton wyżej niż poprzednio mamlał mąż.<br><br> - Darujcie, miłościwy kierowniku, nie skarżcie przed jaśnie panem - dołączył się do próśb Marciniaków teść.<br><br> Surma jakby nie pojmował. Zatrzymany, wodził nie rozumiejącymi oczyma od jednej osoby do drugiej. Upuścił kosę. Marciniak porwał ją łapczywie, zacisnął garście na stylisku. Wyprostował się, wystawił ostrze, prawie dotknął nim piersi kosiarza, łypnął groźnie na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego