Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: W kraju niewiernych
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2000
zapytał.
- Prawdę mówiąc...
- No?
- Nie.
Wroński ponownie pokiwał głową.
- I cóż poczniemy z tak pięknie zapowiadającą się tajemnicą?
- Zarobimy...? - zaryzykował Daniel.
- A da się?
- Tajemnice wielkich bywają cenne.
- Dla wielkich. Tak.
Przeszli przez wąwóz, przeskoczyli powalone drzewo.
Daniel trawił słowa majora.
- Spółka? - rzucił.
- Spółka, powiadasz.
Szli dalej, ścieżka coraz ostrzej meandrowała, było już zupełnie ciemno, brodzili w sążnistych cieniach, wypowiedziane słowa wlokły się za nimi tłustym dymnym warkoczem.
Nad rzeką dogonili tragarzy. Mieli do przeprawy wszystkiego jeden płytki ponton i kiedy Wroński z Redingiem wyszli spomiędzy drzew, ujrzeli stłoczonych na brzegu Czarnych oraz równo rozsortowane bagaże, nad którymi stróżowała Voestleven i
zapytał. <br>- Prawdę mówiąc...<br>- No?<br>- Nie. <br>Wroński ponownie pokiwał głową. <br>- I cóż poczniemy z tak pięknie zapowiadającą się tajemnicą? <br>- Zarobimy...? - zaryzykował Daniel.<br>- A da się?<br>- Tajemnice wielkich bywają cenne. <br>- Dla wielkich. Tak. <br>Przeszli przez wąwóz, przeskoczyli powalone drzewo. <br>Daniel trawił słowa majora. <br>- Spółka? - rzucił. <br>- Spółka, powiadasz. <br>Szli dalej, ścieżka coraz ostrzej meandrowała, było już zupełnie ciemno, brodzili w sążnistych cieniach, wypowiedziane słowa wlokły się za nimi tłustym dymnym warkoczem. <br>Nad rzeką dogonili tragarzy. Mieli do przeprawy wszystkiego jeden płytki ponton i kiedy Wroński z Redingiem wyszli spomiędzy drzew, ujrzeli stłoczonych na brzegu Czarnych oraz równo rozsortowane bagaże, nad którymi stróżowała Voestleven i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego