Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
maleńskim dworze dyszały teraz prawdziwym ciepłem. Wilgotny torf, ile by go ładować, nie potrafił zastąpić węgla. W kominku w holu przez cały dzień płonął wesoły ogień. Ustawiona w kącie olbrzymia jodła parowała wonią żywicy i lepkich szyszek. Pierwszy raz nie ustawiono choinki w salonie, bo ten pokój służył za sypialnię mecenasostwu. Borowski zdecydował, że trzeba im zapewnić względną swobodę, nie zmuszać do wyczekiwania, aż wszyscy rozejdą się spać. Widać jednak mecenas nie docenił aktu dobrej woli dziedzica. Narzekał na niego coraz częściej i prawie otwarcie. Ludzie potracili wszystko, a temu święta w głowie, choinki... Surmówna śmiechem skwitowała mruczenie adwokata.
- Ostatnie trzy
maleńskim dworze dyszały teraz prawdziwym ciepłem. Wilgotny torf, ile by go ładować, nie potrafił zastąpić węgla. W kominku w holu przez cały dzień płonął wesoły ogień. Ustawiona w kącie olbrzymia jodła parowała wonią żywicy i lepkich szyszek. Pierwszy raz nie ustawiono choinki w salonie, bo ten pokój służył za sypialnię mecenasostwu. Borowski zdecydował, że trzeba im zapewnić względną swobodę, nie zmuszać do wyczekiwania, aż wszyscy rozejdą się spać. Widać jednak mecenas nie docenił aktu dobrej woli dziedzica. Narzekał na niego coraz częściej i prawie otwarcie. Ludzie potracili wszystko, a temu święta w głowie, choinki... Surmówna śmiechem skwitowała mruczenie adwokata.<br>- Ostatnie trzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego