dla niej domownikiem, kolegą, o hańbo! - nawet przyjacielem. Nie wiem, czy wiedziała o mojej rozpaczliwej miłości.<br>Żyła, według mego zdania, nierozumnie. Łaziła po drzewach, budowała jakieś szałasy, nosiła spodnie. Rodzice jej cieszyli się. "To istny chłopak". A ja pragnąłem widzieć ją w sukience, zbierającą kwiatki, czułą i melancholijną.<br>W nocy, medytując nad tymi sprawami, posłyszałem gdzieś z dołu przygłuszony śpiew. Obok mego łóżka była klapa w podłodze. Wiodła ona kiedyś w dół po schodach do sklepu założonego przez matkę. Sklep zbankrutował, klapa została na zawsze. Położyłem się na zimnej jak kamień podłodze. Przysunąłem najpierw oko do szpary. Z drzwi sklepowych wylewało