Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
który rozcierał dyskretnie obolałe miejsce, nie przestając płakać. Zza rogu ukazał się pan Maciejko jadący na rowerze. On także przyłączył się do pochodu. Okrywszy połą peleryny swój wehikuł, szedł obok wozu, spoglądając badawczo na Polka.
- Co to ja chciałem powiedzieć - rzekł w pewnym momencie.
- Przykry wypadek. Już rok temu składałem meldunek, żeby papiernię zabezpieczyć. Bo to, panie, nie powinno być nic takiego, co by ludzi kusiło. Pokusa, rzecz najzdradliwsza. Człowiek państwowy jestem i swoje wyrozumienie posiadam. Zbliżali się już do szkoły, przed którą żołnierze Polandy grali w dwa ognie. Panfil wysunął się do przodu i głośnym szczekaniem anonsował nadzwyczajne wydarzenie. Górale
który rozcierał dyskretnie obolałe miejsce, nie przestając płakać. Zza rogu ukazał się pan Maciejko jadący na rowerze. On także przyłączył się do pochodu. Okrywszy połą peleryny swój wehikuł, szedł obok wozu, spoglądając badawczo na Polka.<br>- Co to ja chciałem powiedzieć - rzekł w pewnym momencie. <br>- Przykry wypadek. Już rok temu składałem meldunek, żeby papiernię zabezpieczyć. Bo to, panie, nie powinno być nic takiego, co by ludzi kusiło. Pokusa, rzecz najzdradliwsza. Człowiek państwowy jestem i swoje wyrozumienie posiadam. Zbliżali się już do szkoły, przed którą żołnierze Polandy grali w dwa ognie. Panfil wysunął się do przodu i głośnym szczekaniem anonsował nadzwyczajne wydarzenie. Górale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego