Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
podarków. Zaśpiewali kilka kolęd, ale nie znaleźli w nich radości. Na Nowy Rok 1942 przywieziono
do sklepiku cukierki i wodę kolońską, machorki zabrakło. W połowie lutego wszystkim się zdawało, że upiorna zima nigdy się nie skończy.
Tego wieczoru, kiedy siedzieli oczekując w ziemiance, niespodzianie zerwał się buran, burza śnieżna. W mgnieniu oka znikły wszystkie gwiazdy i chmury śniegu kłębiły się za oknem, niesamowite i groźne. Rozszalała się wichura, jakby świat za oknem popadł w opętanie.
- Wilcy?... Wilcy wyją? - odezwał się Mariuszek.
- Nie. To buran - powiedział Jurek. - Kiedy duje nad stepem, nic go nie powstrzyma... Od Uralu aż po Bajkał.
- Boję się
podarków. Zaśpiewali kilka kolęd, ale nie znaleźli w nich radości. Na Nowy Rok 1942 przywieziono <br>do sklepiku cukierki i wodę kolońską, machorki zabrakło. W połowie lutego wszystkim się zdawało, że upiorna zima nigdy się nie skończy.<br>Tego wieczoru, kiedy siedzieli oczekując w ziemiance, niespodzianie zerwał się buran, burza śnieżna. W mgnieniu oka znikły wszystkie gwiazdy i chmury śniegu kłębiły się za oknem, niesamowite i groźne. Rozszalała się wichura, jakby świat za oknem popadł w opętanie.<br>- Wilcy?... Wilcy wyją? - odezwał się Mariuszek.<br>- Nie. To buran - powiedział Jurek. - Kiedy duje nad stepem, nic go nie powstrzyma... Od Uralu aż po Bajkał.<br>- Boję się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego